sobota, 5 października 2013

Prologue.

   Znów poczułam mocne szarpnięcie, otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam tego idiotę. Mam go dość! Hej! Sama też umiem się obronić, jednak moi rodzice mi nie wierzą! Tak, bo lepiej wydawać tysiące na jakiegoś palanta, niż zainwestować w broń.
   -Ruszaj swoją bogatą dupę Avalon!-Mruknął brunet i pociągnął mnie do góry. Chwyciłam szybko sportową torbę i pobiegłam za nim. Moje nogi mimo wszystko nie nadążały za jego szybkimi krokami. Wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia i kazał się przebrać. Można pominąć to, że zaczęłam go zwyzywać i zaczęłam się przebierać. Ubrałam czarne szorty, biały top i Nike Darty. W trakcie gdy związywałam włosy drzwi się otwierały.-Koniec czasu.
   -Pierdol o co chodzi, albo nie wyjdę!-Zaczęłam pakować ubrania, gdy zapięłam torbę chłopak wyszarpał mnie siłą. No tak, czego mogłam się spodziewać? Wyprowadził mnie do na dwór do jakiegoś chłopaka. Kurwa, wszyscy muszą mieć te jebane tatuaże! No cóż, jednak tatuaże mnie pociągają, no może nie u tego debila. Ale ten nowy, no nieźle wygląda.-Więc o co kurwa chodzi?
   -Trening maleńka.-Powiedział do mnie tym głosem, które dziewczyny uważają za seksowny. Ha ha ha, myślałam, że zaraz zacznę się śmiać.
   -Kurwa mać! Gratuluję udało ci się mnie rozśmieszyć, chociaż zaczynam się przyzwyczajać. Taki cyrk za darmo i to codziennie!
   -No wiesz, ja od urodzenia patrzę w lustro, sądzę, że ty też i dopiero się przyzwyczajasz? Woho, Ava, no nieźle.
   -Do kurwy ci ostatni raz powtarzam, że nie masz na mnie mówić Ava, bo kurwa twoją koleżanką to nie jestem! I pierdol co za trening!-Wydarłam się, a blondyn aż zwijał się ze śmiechu.-Kurwa! Ciebie to co bawi?!-Zwróciłam się do niego.-Pierdol się!-Wrzasnęłam gdy mi nie odpowiedział.
   -Och maleńka, spokojnie, spokojnie. Najpierw gra wstępna, musimy jeszcze zajść do sypialni.-Zamruczał i uszczypnął mnie w dupę.
   -Spierdalaj.-Spoliczkowałam go z wkurwionym wyrazem twarzy. Zachwiał się trochę, a potem jego uśmieszek wrócił na usta, gdy ten pacan szepnął mu coś na ucho.
   -To się załóżmy. Ja już wiele o tobie słyszałem. Więc, mamy punkt X. Tak on wygląda.-Podał mi zdjęcie. Przypatrywałam się mu z uwagą. Rozejrzałam się, by zorientować się w terenie. Zamknęłam oczy i opracowałam sobie drogę. Oddałam mu fotografię.-Kto pierwszy ten lepszy. Czyli ten wybiera plan na wieczór. Twój men się nie liczy, on tam będzie czekał na naszą dwójkę. Dlatego go już tutaj nie ma.-Spojrzałam w miejsce, w którym powinien stać ten palant, rzeczywiście go nie było. Blondyn w tym czasie poszedł zagadać do jakiegoś kolesia, po chwili wrócili.
   -Jeden warunek.-Powiedziałam bez emocji, a chłopak podniósł brew.-Chcę znać twoje imię.
   -Jeśli wygrasz to je poznasz.-Wyciągnął do mnie rękę, ścisnęłam ją i dostałam szczegółowy plan. Po chwili ustawiliśmy się na miejscu i wraz z strzałem rzuciliśmy się biegiem. W machaniu nogami byłam od niego lepsza, ale nadrabiał to wspinaniem się.
   Wspinałam się na ostatni dachowiec przed punktem X. On wchodził parę schodków za mną, nie mogłam znaleźć zejścia, a tu chodziło by inna osoba go nie zauważyła. Spojrzałam w dół. Dojrzałam daszek, więc postanowiłam tam się schować. Zeskoczyłam na niego i prawie się sturlałam z niego lądując. Chwyciłam się krawędzi i podeszłam do ściany. Tak! Znalazłam zejście! Ukryta drabina. Punkt dla mnie! Zamachnęłam się i złapałam się jednego z drążków. Zaczęłam zjeżdżać, gdy ręce zaczęły mnie piec schodziłam w jak najszybszym tempie. Przebiegłam do punku X. I prawie się wydarłam ze szczęścia, ale zza palanta wyszedł palant numer II.
    -J-jak to kurwa?!-Wydarłam się. Wytłumaczyli mi taką oczywistą rzecz, że kurwa! No nie, jak ja mogłam być taka głupia?-Więc co będziemy robić?-Mruknęłam, a on zaczął się ze mnie śmiać. Taa... kurwa.-Jeszcze więcej się rechocz. Dawno nie słyszałam zdychającego osła.-Wszystko co wchodziło mi do głowy wychodziło ustami. Spojrzeli się na mnie jak na idiotkę.-Kurwa! Możemy już iść?-Wydarłam się wyrzucając ręce w powietrze.
Debile zgodnie pokiwali głowami i wróciliśmy do miejsca, w które mnie przywlekł. Znów zamknął mnie w tym pomieszczeniu, przebrałam się szybko w czarne leginsy, czarną koszulkę "RAMONES" i czarne converse. Pchnęłam drzwi i wyszłam na zewnątrz, to, że dwójka była zajęta rozmową dała mi szansę na ucieczkę, o której marzyłam od czasu poznania tego debila, ech jest tak głupi, że nawet jego imię nie przejdzie mi przez myśl, co dopiero przez usta.
   Wyszłam! Kurwa! Udało mi się! Stałam właśnie na chodniku przed ruchliwą ulicą. Moim planem było udać się na drugą stronę, jednak ciągi samochodów uniemożliwiały mi to. Nie jestem aż tak wielką szajbuską by skakać po autach, choć przemknęło mi to przez głowę. Poczułam silny ucisk na ramieniu i po chwili klęczałam przed oprawcą trzymając się za bolącą część ciała. Spojrzałam w górę i zobaczyłam go. No tak kurwa, kogo ja się mogłam spodziewać? Trzeba było więcej myśleć do chuja.
   -Jeszcze raz mi kurwa postarasz się uciec to nie ręczę za siebie i jebnę ci w tą wylansowaną mordę.-Syknął podnosząc mnie i pchając w kierunku samochodu. Znów go zaczęłam wyzywać od palantów, idiotów, debili, bezmózgich kreatur, znów wywrzeszczałam co o nim myślę i, że do chuja jest mi potrzebny, tym razem chyba nie wytrzymał. Nawet temu jego koledze nie było to śmiechu, gdy widział jak popycha mnie na ścianę, a ja z impetem o nią uderzam. No siłę to ma, nie mogę zaprzeczyć.
   Upadłam z hukiem na posadzkę gratulując sobie, że tak łatwo mnie pokonał. Nie kurwa, to nie koniec. Niestety nie udało mi się samej wstać tylko on pociągnął mnie do pionu za włosy. Ja pierdole to jest jakiś popapraniec bez uczuć!
   -Myślisz, że mi kurwa łatwo?! Muszę wysłuchiwać twoich narzekań! Muszę wszędzie cie prowadzić! Robić za ciebie czarną robotę! A ty kurwa co?! Nawet jednego pieprzonego dziękuję! Nie jestem jakąś jebaną maszyną bez emocji! Twoje opinie mnie jebią, ale twoja obecność mnie wkurwia coraz bardziej. Dzięki mnie do chuja jeszcze żyjesz!-Krzyknął puszczając moje włosy.
   -Skoro dziękuję jest pieprzone to do chuja ci ono?-Wypowiedziałam w miarę poważnie z resztkami odwagi, bądź głupoty i wstałam z pomocą kolesia. Nawet mu nie podziękowałam
tylko ruszyłam do samochodu zabierając ówcześnie torbę.-Długo trzeba czekać na wasze dupska?-Och, tak! Wróciłam do siebie. No.
   Po kwadransie byliśmy już w naszym tymczasowym miejscu zamieszkania. Jutro pewnie znów wyjedziemy, więc czas na kilka ludzkich czynności.
   Weszłam pod prysznic i nasmarowałam się fiołkowo żurawinowym żelem. Włosy umyłam fiołkowo winogronowym szamponem i odżywką. Letnia woda spływała po moim ciele, a ja poczułam, że nie tylko ona jest cieczą na mojej skórze. Tak. Płakałam. Osunęłam się powolnie po ścianie i z zakrytą twarzą moczyłam mocniej policzki. Po czasie się ogarnęłam i szybko wyszłam i wytarłam się. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Ten debil nigdy nie widział mnie w naturalnych włosach, na prawdę. Dlaczego to ukrywam? Nie wiem, ale mi to pasuje. Ubrałam się, uczesałam i wróciłam do chłopaków. Widzicie to? Normalnie się o nich wyraziłam.
   Dwójka popijała piwo oglądając mecz. Usiadłam obok nich i chrząknęłam znacząco. Zero reakcji! Ponowiłam moją czynność, a dwójka raczyła się odwrócić.
   -Dla mnie to piwa nie przyniesiecie?
   -A co nóg nie masz?
   -A co ślepy kurwa jesteś?-Mruknęłam i zabrałam chłopakowi puszkę, którą właśnie otworzył.
   -To kurwa nie dla ciebie. Dzieciom nie sprzedajemy.
   -Ja nie kupuję, tylko biorę.-Mruknęłam i wypiłam całe duszkiem następnie zgniatając dłonią opakowanie na oparciu kanapy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że opowiadanie Was zaciekawi i będę je pisać dla Was, a nie dla samej siebie.

poniedziałek, 9 września 2013

Cześć.

Opowiadanie będzie zawierało wulgaryzmy i sceny 18+
Czytasz na własną odpowiedzialność!